Przejdź do głównej zawartości

Odpisać i podpoisać

 

-    

Na te słowa jeden z kapłanów wszedł do kaplicy, zaczął się modlić i niebawem odezwał się stamtąd głos mówiący:

-   Ramzesie!... zważone są losy państwa, a zanim druga pełnia nadejdzie, zostaniesz jego władcą...

-  Bogowie!... - zawołał przerażony książę - azaliż ojciec mój jest tak chory?...

Upadł twarzą na piasek, a jeden z asystujących kapłanów spytał go: czy nie chce jeszcze czego dowiedzieć się.

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

 

Strony

Wpisy

 

Strony

Wpisy

Strony

Wpisy

Strony

-  Powiedz, ojcze Amonie - odparł - czy spełnią się moje zamiary? Po chwili rzekł głos z kaplicy:

-   Jeżeli nie rozpoczniesz wojny ze Wschodem, będziesz składał ofiary bogom i szanował ich sługi, czeka cię długi żywot i pełne sławy panowanie...

Po tych cudach, które zdarzyły się w jasny dzień, na otwartym polu, książę wzburzony wrócił do swego namiotu.

„Nic nie oprze się kapłanom!...” - myślał z trwogą. W namiocie zastał Pentuera.

-  Powiedz mi, mój doradco - rzekł - czy wy, kapłani, możecie czytać w ludzkim sercu i od- słaniać jego tajemne zamiary?

Pentuer potrząsnął głową.

-   Prędzej - odparł - człowiek dojrzy, co mieści się we wnętrzu skały, aniżeli zbada cudze serce. Ono nawet jest dla bogów zamknięte i dopiero śmierć odkrywa jego myśli.

Książę głęboko odetchnął, ale nie mógł pozbyć się niepokoju. Gdy zaś ku wieczorowi trzeba było zwołać radę wojenną, zaprosił na nią Mentezufisa i Pentuera.

Nikt nie wspominał o nagle zmarłym Patroklesie; może dlatego, że były pilniejsze sprawy. Przyjechali bowiem libijscy posłowie błagając w imieniu Musawasy o litość nad jego synem Tehenną i ofiarując Egiptowi poddanie się i wieczny spokój.

-  Źli ludzie - mówił jeden z posłów - oszukali naród nasz mówiąc, że Egipt jest słaby, a je- go faraon cieniem władcy. Wczoraj jednak przekonaliśmy się, jak mocne jest wasze ramię, i poczytujemy za rzecz roztropniejszą poddać się wam i płacić daniny aniżeli narażać ludzi na pewną śmierć, a nasze majątki na zniszczenie.

Gdy rada wojenna wysłuchała tej mowy, kazano Libijczykom wyjść z namiotu, a książę Ramzes wprost zapytał o zdanie świętego Mentezufisa, co nawet zdziwiło jenerałów.


-   Jeszcze wczoraj - rzekł dostojny prorok - radziłbym odrzucić prośbę Musawasy, prze- nieść wojnę do Libii i zniszczyć gniazdo rozbójników. Dziś jednak otrzymałem tak ważne wiadomości z Memfisu, że będę głosował za litością dla pokonanych.

-  Czy mój świątobliwy ojciec jest chory? - zapytał wzruszony książę.

-  Jest chory. Lecz dopóki nie skończymy z Libijczykami, wasza dostojność nie powinieneś o tym myśleć...

A gdy następca smutnie spuścił głowę, Mentezufis dodał:

-  Muszę spełnić jeszcze jeden obowiązek... Wczoraj, dostojny książę, ośmieliłem się zrobić ci uwagę, że dla tak marnej zdobyczy, jak Tehenna, wódz nie powinien był opuszczać armii. Dziś widzę, że myliłem się: gdybyś bowiem nie schwycił, panie, Tehenny, nie mielibyśmy tak prędko pokoju z Musawasą... Mądrość twoja, naczelny wodzu, okazała się wyższą nad woj- skowe ustawy...

Księcia zastanowiła skrucha Mentezufisa.

„Dlaczego on tak mówi?... - pomyślał. Widać nie tylko Amon wie, że mój świątobliwy oj- ciec jest chory...”

I w duszy następcy znowu zbudziły się stare uczucia: pogarda dla kapłanów i - nieufność do ich cudów.

„Więc nie bogowie wróżyli mi, że rychło zostanę faraonem, ale przyszła wiadomość z Memfisu i kapłani oszukali mnie w kaplicy. A jeżeli kłamali w jednym, kto zaręczy, że i te widoki pustyni ukazywane na ścianie nie były także oszustwem?...”

Ponieważ książę ciągle milczał, co przypisywano jego smutkowi z powodu choroby fara- ona, a jenerałowie także nie śmieli odzywać się po stanowczych słowach Mentezufisa, więc radę wojenną ukończono. Zapadło jednomyślne postanowienie, ażeby wziąć jak największą daninę z Libijczyków, posłać im egipską załogę i - przerwać wojnę.

Teraz już wszyscy spodziewali się, że faraon umrze. Egipt zaś, aby sprawić władcy przy- stojny pogrzeb, potrzebował głębokiego spokoju.

Opuściwszy namiot rady wojennej książę spytał Mentezufisa:

-  Dzielny Patrokles zgasł tej nocy: czy, święci mężowie, myślicie uczcić jego zwłoki?

-    Był to barbarzyńca i wielki grzesznik - odparł kapłan. - Tak znakomite jednak oddał usługi Egiptowi, że należy zapewnić mu życie za grobem. Jeżeli więc pozwolisz, wasza do- stojność, dziś jeszcze odeślemy ciało tego męża do Memfisu, ażeby zrobić jego mumię i od- wieźć ją na wieczne mieszkanie do Tebów między królewskie przybytki.

Książę zgodził się z ochotą, ale podejrzenia jego wzrosły.

„Wczoraj - myślał Mentezufis gromił mnie jak leniwego ucznia, i jeszcze łaska bogów! że nie obił mi grzbietu kijem, a dziś przemawia do mnie jak posłuszny syn do ojca i prawie pada na brzuch swój. Nie jestże to znakiem, że do namiotu mego zbliża się władza tudzież godzina rachunku?...”

Tak rozmyślając książę wzrastał w dumę, a serce jego wypełniał coraz silniejszy gniew przeciw kapłanom. Gniew tym gorszy, że cichy jak skorpion, który, ukrywszy się w piasku, jadowitym żądłem kaleczy nieostrożną nogę.


ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY

W nocy warty dały znać, że tłum żebrzących o łaskę Libijczyków już wszedł do wąwozu.

Jakoż nad pustynią widać było łunę ich ognisk.

O wschodzie słońca odezwały się trąby i cała armia egipska stanęła pod bronią, w najszer- szym miejscu doliny. Stosownie do rozkazu księcia, który chciał jeszcze bardziej nastraszyć Libijczyków, między szeregami wojska ustawiono spokojnych tragarzy, a wśród konnicy po- mieszczono oślarzy na osłach. I stało się w onym dniu, że Egipcjanie byli mnodzy jak piasek w pustyni, a Libijczycy trwożni, jak gołębie, nad którymi krąży jastrząb.

O dziewiątej rano przed namiot księcia zajechał jego złocisty wóz wojenny. Konie ubrane w strusie pióra rwały się tak, że każdego z nich musiało pilnować dwu masztalerzy.

Ramzes wyszedł z namiotu, siadł na wóz i sam ujął cugle, a miejsce woźnicy zajął przy nim kapłan Pentuer, doradca. Jeden z jenerałów roztoczył nad księciem duży, zielony parasol, a z tyłu i po obu stronach wozu szli greccy oficerowie w pozłocistych zbrojach. W pewnej odległości za orszakiem księcia posuwał się mały oddział gwardii, a wśród niego Tehenna, syn libijskiego wodza Musawasy.

O kilkaset kroków od Egipcjan, przy wyjściu z glaukońskiego wąwozu, stała smutna gro- mada Libijczyków błagających zwycięzcy o miłosierdzie.

Kiedy Ramzes wjechał ze swoją świtą na wzgórze, kędy miał przyjmować nieprzyjaciel- skie poselstwo, armia ku jego czci podniosła taki okrzyk, że chytry Musawasa zmartwił się jeszcze bardziej i szepnął do bliskiej starszyzny:

-  Zaprawdę mówię wam, jest to krzyk wojska, które miłuje swego wodza!...

Wówczas jeden z niespokojniejszych książąt libijskich, wielki bandyta, rzekł do Musawa-

sy:

-   Czy nie myślisz, że w takiej chwili roztropniej uczynimy ufając chyżości naszych koni

aniżeli łasce faraonowego syna?... Ma to być wściekły lew, który nawet głaszcząc zdziera skórę; my zaś jesteśmy jako jagnięta oderwane od cycków swej matki.

-   Czyń, jak chcesz - odparł Musawasa - całą pustynię masz przed sobą. Ale mnie lud wy- słał na odkupienie swoich grzechów, a nade wszystko mam syna Tehennę, nad którym książę rozleje swój gniew, jeżeli nie potrafię go przebłagać.

Do gromady Libijczyków przycwałowali dwaj jezdni Azjaci donosząc, że pan czeka na ich pokorę.

Musawasa gorzko westchnął i poszedł ku pagórkowi, na którym stał zwycięzca. Nigdy jeszcze nie odbył on równie ciężkiej podróży!... Grube, pokutnicze płótno źle okrywało jego grzbiet; nad głową obsypaną popiołem znęcał się żar słoneczny, bose nogi gryzł mu żwir. a serce gniótł smutek i własny, i zwyciężonego ludu.

Przeszedł zaledwie kilkaset kroków, ale parę razy musiał zatrzymać się i odpocząć. Często też oglądał się za siebie, aby sprawdzić, czy nadzy niewolnicy, którzy nieśli dary dla księcia, nie kradną złotych pierścieni, a co gorsze - klejnotów. Musawasa bowiem, jako mąż doświad- czony, wiedział, że ludzie najchętniej korzystają z cudzego nieszczęścia.

„Dziękuję bogom - pocieszał się w swej nędzy chytry barbarzyńca - że na mnie padł los upokorzenia się przed księciem, który lada dzień włoży faraonowską czapkę. Władcy Egiptu są wspaniałomyślni, szczególniej w chwili zwycięstwa. Jeżeli więc potrafię wzruszyć pana mego, umocni on moje znaczenie w Libii i pozwoli mi pobierać duże podatki. Prawdziwy zaś cud, że sam następca tronu złapał Tehennę; nie tylko bowiem nie uczyni mu krzywdy, ale jeszcze obsypie go dostojeństwami...”

Tak myślał, a wciąż oglądał się. Niewolnik bowiem, choć nagi, może ukradziony klejnot schować w usta, a nawet połknąć.


Na trzydzieści kroków przed wozem następcy tronu Musawasa i towarzyszący mu naj- przedniejsi Libijczycy upadli na brzuchy swoje i leżeli w piasku, dopóki adiutant książęcy nie kazał im wstać. Zbliżywszy się o kilka kroków znowu padli i uczynili tak trzy razy, a zawsze Ramzes musiał rozkazywać im, ażeby się podnieśli.

Przez ten czas Pentuer stojący na książęcym wozie szeptał swojemu panu:

-   Niech oblicze twoje nie pokaże im ani srogości, ani uciechy. Raczej bądź spokojny jak bóg Amon, który pogardza swymi wrogami i nie cieszy się z lada jakich triumfów...

Nareszcie pokutujący Libijczycy stanęli przed obliczem księcia, który ze złocistego wozu patrzył na nich jak srogi hipopotam na kaczęta nie mające gdzie ukryć się przed jego mocą.

-  Tyżeś to - nagle odezwał się Ramzes? - Tyżeś to jest Musawasa, mądry wódz libijski?

-  Jam jest twój sługa - odparł zapytany i znowu rzucił się na ziemię. Gdy mu kazano wstać, książę mówił:

-   Jak mogłeś dopuścić się tak ciężkiego grzechu i podnieść rękę na ziemię bogów? Czyliż opuściła cię dawna roztropność?

-    Panie! - odparł chytry Libijczyk - żal pomięszał rozumy wygnanym żołnierzom jego świątobliwości, więc biegli na własną zgubę ciągnąc za sobą mnie i moich. I wiedzą bogowie, jak długo ciągnęłaby się ta brzydka wojna, gdyby na czele armii wiecznie żyjącego faraona nie stanął sam Amon w twojej postaci. Jak pustynny wicher spadłeś, kiedy cię nie oczekiwa- no, tam gdzie cię nie oczekiwano, a jak byk łamie trzcinę, tak ty skruszyłeś zaślepionego nie- przyjaciela. Po czym wszystkie ludy nasze zrozumiały, że nawet straszne pułki libijskie do- póty są coś warte, dopóki rzuca nimi twoja ręka.

-   Mądrze mówisz, Musawaso - rzekł książę - a jeszcze lepiej uczyniłeś, żeś wyszedł na- przeciw armii boskiego faraona nie czekając, aż ona przyjdzie do was. Radbym jednak do- wiedzieć się: o ile prawdziwą jest wasza pokora?

-   „Rozjaśnij oblicze, wielki mocarzu egipski - odpowiedział na to Musawasa. - Przycho- dzimy do ciebie jako poddani, ażeby imię twoje było wielkim w Libii i ażebyś był naszym słońcem, jak jesteś słońcem dziewięciu ludów.

Rozkaż tylko podwładnym twoim, aby byli sprawiedliwymi dla zawojowanego i do potęgi twej przyłączonego ludu. Niech twoi naczelnicy rządzą nami sumiennie i sprawiedliwie, a nie według złych chęci swoich donosząc o nas fałszywie i pobudzając niełaskę twoją przeciw nam i dzieciom naszym. Rozkaż im, namiestniku dobrotliwego faraona, aby rządzili nami według woli twojej oszczędzając swobodę, mienie, język i obyczaje ojców i przodków na- szych.

Niech prawa twoje będą dla wszystkich poddanych ci ludów równe, niech urzędnicy twoi nie pobłażają jednym, a nie będą zbyt srogimi dla drugich. Niech wyroki ich będą dla wszyst- kich jednakie. Niech pobierają opłatę przeznaczoną na twe potrzeby i twój użytek, lecz nie podnoszą od nas innej w tajemnicy przed tobą, takiej, która nie wejdzie do skarbca twego, lecz wzbogaci tylko sługi twoje i sługi sług twoich.

Każ rządzić nami bez krzywdy dla nas i dla dzieci naszych, wszak jesteś bogiem naszym i władcą na wieki. Naśladuj słońce, które dla wszystkich rozsiewa swój blask dający siłę i ży- cie. Błagamy cię o twe łaski, my, libijscy poddani, i padamy czołem przed tobą, następco wielkiego i potężnego faraona.” *

Tak mówił przebiegły książę libijski Musawasa i skończywszy, znowu upadł brzuchem na ziemię. A następcy faraona, kiedy słuchał tych mądrych słów, błyszczały oczy i rozszerzały się nozdrza jak młodemu ogierowi, który po sytnej paszy wybiega na łąkę między klacze.

-   Powstań, Musawaso - odezwał się książę - i posłuchaj, co ci odpowiem. Los twój i two- ich narodów nie zależy ode mnie lecz od miłościwego pana, który tak wznosi się ponad nami wszystkimi, jak niebo nad ziemią. Radzę ci więc, ażebyś ty i starszyzna libijska udali się stąd do Memfisu i tam, upadłszy na twarz przed władcą i bogiem tego świata, powtórzyli pokorną mowę, której tu wysłuchałem.


Nie wiem, jaki będzie skutek waszych próśb; lecz ponieważ bogowie nigdy nie odwracają się od skruszonych i błagających, więc przeczuwam, że nie będziecie źle przyjęci.

A teraz pokażcie mi dary przeznaczone dla jego świątobliwości, abym osądził, czy poruszą serce wszechmocnego faraona.

W tej chwili Mentezufis dał znak stojącemu na wozie księcia Pentuerowi. A gdy ten ze- szedł i zbliżył się ze czcią do świętego męża, Mentezufis szepnął:

-   Boję się, ażeby młodemu panu naszemu triumf nie za mocno uderzył do głowy. Czy nie sądzisz, że byłoby roztropnym przerwać w jakiś sposób uroczystość?...

-   Przeciwnie - odparł Pentuer - nie przerywajcie uroczystości, a ja wam ręczę, że podczas triumfu nie będzie miał wesołej twarzy.

-  Zrobisz cud?

-    Czyliżbym potrafił? Pokażę mu tylko, że na tym świecie wielkiej radości towarzyszą wielkie strapienia.

-   Czyń, jak chcesz - rzekł Mentezufis - gdyż bogowie dali ci mądrość godną członka naj- wyższej rady.

Odezwały się trąby i bębny i rozpoczęto pochód triumfalny.

Na czele szli nadzy niewolnicy z darami, pilnowani przez możnych Libijczyków. Więc niesiono złote i srebrne bogi, szkatułki napełnione wonnościami, emaliowane naczynia, tkani- ny, sprzęty, wreszcie złote misy zasypane rubinami, szafirami i szmaragdami. Niewolnicy niosący je mieli ogolone głowy i opaski na ustach, ażeby który nie ukradł cennego klejnotu.

Książę Ramzes wsparł obie ręce o krawędź wozu i z wysokości pagórka patrzył na Libij- czyków i swoje wojsko jak żółtogłowy orzeł na pstre kuropatwy. Duma wypełniała go od stóp do głów i wszyscy czuli, że nie można być potężniejszym nad tego zwycięskiego wodza.

W jednej chwili oczy księcia utraciły swój blask, a na twarzy odmalowało się przykre zdziwienie. To stojący za nim Pentuer szepnął:

-  Nakłoń, panie, ucha twego... Od czasu kiedy opuściłeś miasto Pi-Bast, zaszły tam dziwne wydarzenia... Twoja kobieta, Kama Fenicjanka, uciekła z Grekiem Lykonem...

-  Z Lykonem?... - powtórzył książę.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pisać i pisać

  -   mają tego boga? -    Nawet nie wiedzą o nim. Bóg, który zawsze zwraca jedną rękę do gwiazdy Eshmun, jest znany tylko nam i kapłanom chaldejskim. Przy jego zaś pomocy każdy prorok, dniem i nocą, w pogodę i niepogodę, może odkryć swoją drogę na morzu czy w pustyni. Na rozkaz księcia, który z zapaloną pochodnią szedł obok Pentuera, orszak i jeńcy ruszyli za kapłanem w kierunku północno-wschodnim. Bożek zawieszony na sznurku chwiał się, lecz Wpisy Free GOG Game Sang Froid Free GOG Game Giveaway Jotun Free GOG Game Giveaway CAYNE Free GOG Game Flight of the Amazon Queen Free GOG Game Ultima 4 Steam Game DHL Free Key Giveaway Septerra Core Giveaway GOG Game Beneath a Steel Sky Homefront Steam Game Free Key humblebundle Giveaway Knightshift Steam Game DHL Free Key Giveaway Giveaway Steam Game Free Key Total War Warhammer Free Origin Game Mass Effect 2 Giveaway Free Origin Game Syberia II Giveaway GOG Game Oddworld Free Giveaway Steam Game Free Key humblebundle Layers of Fear + S

Nie pisac i nie pisać

 odezwał się głos rogu, na który odpowiedziano z orszaku księcia. Konni zje- chali szybko, o ile na to pozwalał głęboki piasek. Zbliżywszy się jeden z nich zawołał: -   Czy jest następca tronu?... -   Jest, i zdrów - odpowiedział Ramzes. Wpisy Free GOG Game Sang Froid Free GOG Game Giveaway Jotun Free GOG Game Giveaway CAYNE Free GOG Game Flight of the Amazon Queen Free GOG Game Ultima 4 Steam Game DHL Free Key Giveaway Septerra Core Giveaway GOG Game Beneath a Steel Sky Homefront Steam Game Free Key humblebundle Giveaway Knightshift Steam Game DHL Free Key Giveaway Giveaway Steam Game Free Key Total War Warhammer Free Origin Game Mass Effect 2 Giveaway Free Origin Game Syberia II Giveaway GOG Game Oddworld Free Giveaway Steam Game Free Key humblebundle Layers of Fear + Soundtrack Free GOG Game Worlds of Ultima Make war not love Free SEGA games and DLC Steam Game Key Giveaway Earth 2160 Free Free Game Giveaway Hitman Steam Steam Game DHL Free Key Giveaway The I of the Dragon Fr